Lubię to miejsce. Dzisaj świeciło pustkami, bo jest już po egzaminach, a rekrutacja toczy się wirtualnie.
O zmysłowych i intelektualnych przyjemnościach... Każdego dnia coś miłego dla ciała i ducha...
czwartek, 4 lipca 2013
Na uniwerek by się szło...
Czasami, jak mam wolniejszy dzień, jak dzisiaj, wpadam na Krakowskie Przedmieście, kupuję książkę czy dwie na wyprzedażach księgarni Liber, albo w Pałacu Staszica, rzadko u Prusa, najczęściej jednak w dawnym Leksykonie (obecnie MATRAS) na Nowym Świecie. Wchodzę na campus UW. Obowiązkowo zaglądam do Klubu Pracowniczego w Pałacu Kazimierzowskim na obiad (smaczny, niedrogi, a przede wszystkim nie szkodzi mi).
Lubię to miejsce. Dzisaj świeciło pustkami, bo jest już po egzaminach, a rekrutacja toczy się wirtualnie.
Lubię to miejsce. Dzisaj świeciło pustkami, bo jest już po egzaminach, a rekrutacja toczy się wirtualnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.