Dzisiaj zamówiłam sobie promocyjne pakiety Maraia i Rotha.
To wszystko przez 2666 Bolano, która (po pierwszych 200 stronach) wydaje się być banałem do kwadratu! Wymęczę go, bo liczę, że gdzieś tam ukrywa się sens, ale muszę poprawić sobie nastrój już teraz!
I co Ty mi robisz..
OdpowiedzUsuńAle co ja takiego robię? ;-) Krytykuję Bolano? Kupuję Maraia? A... to pewnie Rothem Cię wykańczam :)
OdpowiedzUsuńA krytykuj Bolano! Kupuj Maraia! Tylko się tym nie dziel, bo się spłuczę maksymalnie.. Już wrzuciłam Rotha do schowka w mojej księgarni. A powiem Ci tak już zupełnie szczerze, że książki w schowku to trzymam tylko do wypłaty. A wypłata dzisiaj. Pójdę z torbami! Właśnie to mi robisz.. :D :D :D A tak na marginesie to uwielbiam Twoje wpisy. Inspirujesz, motywujesz, a i zawstydzasz również, a jakże. Będę narzekać i dziękować, na zmianę ;)
OdpowiedzUsuńJesteś naprawdę kochana :) Naprawdę nie chcę Cię wykończyć, ale sama popatrz na te piękne okładeczki ;-)
UsuńInna sprawa, że takie zakupy to u mnie objaw poprawiania sobie nastroju (czyli domyślasz się, że nie jest on zbyt dobry) i wykorzystywania do tego każdej okazji. W tym przypadku jest to Dzień Matki. A zbliża się Dzień Dziecka, aja jestem wiecznym dzieckiem...
Hm.. to znaczy, że to nie mija? A miałam nadzieję, że kiedyś dorosnę w końcu ;) w każdym razie Roth będzie na Dzień Dziecka :) ps. Ale mam nadzieję, że to chwilowy spadek nastroju i że zakupy pomagają.
UsuńNiestety, tylko na chwilę... Ale jaka to przyjemna chcwila :)
Usuń