Muszę, naprawdę muszę. Opróżniam mieszkanie mojej teściowej pod wynajem. Była polonistką, nauczycielką, czcicielką poezji.
Chyba cały Mickiewicz, Słowacki, Norwid... I wspaniały Kleiner,
itd, itd.
Gorąco, kurz, trzeba pracować w przeciągu. I z ciągłym bólem serca.
A pan, który zajmuje się opróżnianem mieszkań, mówi: "Pani, jakie ja Gutenbergi wyrzucam prosto do śmietnika... I po co to było ludziom?"
No, po co?
Nie, nie, nie!!!
OdpowiedzUsuńOddaj mi, wezmę, zaopiekuję się. Serce mi krwawi..
ps. mówię serio
Kasiu,
Usuńjuz spakowałam do wywiezienia przez wspomnianego Pana około tysiąca książek i broszur i jakieś 5 workow notatek odręcznych, noe i niestety jakieś 10 worków plastików...
Ale, ale... Dla siebie zapakowałam jakieś 250 sztuk książek. Z czego pewnie połowa mi się nigdzie nie zmieści...
Krótko mówiąc, jak już je przewiozę do siebie i jakoś udostępnię, to zapraszam na wizytę u mnie i powybranie sobie, ile tylko chcesz. Może tak być?
Jak się nie zmieści.. To ja zawsze.. Sama się nie zmieszczę, a książki znajdą miejsce :)
Usuń