czwartek, 4 lipca 2013

Na uniwerek by się szło...

Czasami, jak mam wolniejszy dzień, jak dzisiaj, wpadam na Krakowskie Przedmieście, kupuję książkę czy dwie na wyprzedażach księgarni Liber, albo w Pałacu Staszica, rzadko u Prusa, najczęściej jednak w dawnym Leksykonie (obecnie MATRAS) na Nowym Świecie. Wchodzę na campus UW. Obowiązkowo zaglądam do Klubu Pracowniczego w Pałacu Kazimierzowskim na obiad (smaczny, niedrogi, a przede wszystkim nie szkodzi mi).

Lubię to miejsce. Dzisaj świeciło pustkami, bo jest już po egzaminach, a rekrutacja toczy się wirtualnie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.