niedziela, 5 lipca 2015

Moje panienki

Moje panienki mają już odpowiednio: 1 rok i 3 miesiące - Olcia i 11 miesięcy Zosia.
Rosną jak na drożdżach.

Ola już pięknie chodzi, a nawet niemal biega, zjeżdża jak szalona ze zjeżdżalni i wygląda na to, że niczego się nie boi. Jest niezwykle kontaktowa i nastawiona na ludzi. Aktualnie zaczyna już uczyć się słowa "nie", choć jak na razie jest bardzo nastawiona na współpracę. Kocha świat i ludzi. Ludzie też za nia przepadają. Szczególnie, kiedy spojrzy na nich swoimi wielkimi niebieskimi oczyskami i dołoży ten swój łobuzerski uśmieszek.
Zosia to duża łagodna kobietka, która słodko się uśmiecha i pięknie śpiewa. Naprawdę! Ma szalenie melodyjny głos. Przyjazna w stosunku do świata i ludzi. Od maleństwa przesypia całe noce. Wydaje się jednak dużo bardziej uparta, czy też zdecydowana w swoich wyborach :) Nie mogę się już doczekać, kiedy ruszy samodzielnie na nóżkach do przodu. Będzie trudno ją zatrzymać...


poniedziałek, 9 marca 2015

Ola i Zosia znowu urosły

Ola ma już 11 miesięcy, a Zosia skończyła 7.
Ola zaczyna chodzić, a Zosia siadać.
Czas płynie szybko, coraz szybciej w gruncie rzeczy...



poniedziałek, 19 stycznia 2015

środa, 14 stycznia 2015

Zbiorowe szaleństwo? Tak, Folie a plusieurs


Mark Buxton, twórca m.in. 2 Comme des Garcons

Bez obaw, Nic się nie stało. Nie zdarzył się nowy przypadek rozprzestrzenienia się plotki, że dokonała się właśnie inwazja Marsjan, ani nawet zbiorowej wiary w sztuczną mgłę nad jakimś lotniskiem.

Chodzi o perfumy. A dokładniej o coś nowego, na co się natknęłam ostatnio w Mood Scent Barze, który wyrasta na mekkę awangardy perfumeryjnej w Polsce.

Nowy projekt perfumeryjny Folie-a-plusieurs (Zbiorowe szaleństwo). Jak rozumiem chodzi o zarażanie się pewną ideą. O zaraźliwe idee, o szaleństwo, którym chcielibysmy się podzielić z innymi. Bo w głębi ugrzecznionej duszy szalejemy.

Jest to projekt świadomie artystyczny przynależący do tej odnogi awangardy perfumeryjnej, która krąży wokół tematu odbioru sztuki, synestezji odbierania sztuki, jej współtworzenia przez odbiorcę. Do tej grupy należy przedstawiana juz przeze mnie kolekcja Ephemera by Unsound.

Czyli mamy układ taki: dwóch artystów - trendsetter, dezajner sztuki współczesnej oraz zaproszony do współpracy najwyższej klasy artysta perfumeryjny, czyli, jak to się drzewiej mówiło - nos. Projekt Folie-a-plusieurs został dopiero zainicjowany. Pierwszym zaproszonym artystą, który dzieli z projektantami i z nami swoje "szaleństwo" jest nie kto inny, jak Mark Buxton.

Wspólny cel to udostępnienie nowych form kontaktu ze sztuka wysoką. O nowy sposób zaangażowania w sztukę.

Chodzi o wspólgranie róznych rodzajów sztuki: tańca, muzyki, literatury, perfumerii wysokiej, mody wysokiej, performansu, sztuk wizualnych.

Pierwszy tematem jest kino - Le Cinema Olfactif.


Inspiracją do 4 pierwszych zapachów są niszowe filmy. Niszowe na tyle, że nie znam ich nawet z tytułów. Wiem, kto to jest Vera Chytilova, ale to wszystko. Jednak jest w tym szaleństwie metoda. Elitarność zapachów, wsparcie ich sztuką obrazu, oraz niewątpliwą literaturą, którą jest z całą pewnością Manifest marki oraz poetyckie opisy nut  TU. To wszystko jest samo w sobie inspirujące. Zachęca, żeby spotkać się z zapachem w innym niż zwykle kontekście. Bardziej intelektualnie.

Ktoś powie, że jest to czcze gadanie o niczym. Tak i nie. Jest to sztuka dla sztuki w czasach, kiedy wszystko musi mieć wymiar oplacalności i być do bólu produktywne. W tym sensie to jest rebelia. Bunt. 

Jest to gadanie do kogoś takiego jak ja, kto czekał na właśnie takie hasło:

Perfumy to powołane do życia przez artystę idee.
Żądamy więcej intelektualizmu i inspiracji, mniej taniochy i banału.

Zapachy kolekcji Folie-a-plusieurs są moim zdaniem świetne. Mam zamiar opisać je dokładniej, ale już teraz wiem, że trzy z czterech są stworzone jak dla mnie. Mają ten sznyt nowoczesności, który sprawia, że tętno mi skacze, fala  mnie porywa. Poza tym... są zaskakująco przyjemne, noszalne, choć mocno inne niż wszystkie inne. 

Czyli znowu spotkała mnie przyjemność z awangardą, a artysta pokazał mi swoją sztukę przez duże S.


czwartek, 1 stycznia 2015

wtorek, 30 grudnia 2014

Najlepsze perfumy w wybranych kategoriach

Podsumowując ostatni rok, stwierdzam, że najwięcej przyjemności sprawiło mi wejście w świat sztuki perfumeryjnej. Zaczęło się w październiku 2013 r., kiedy to wybrałam się najpierw z Maciejem, a potem powtórnie z Zuzą do Centrum Nauki KOPERNIK na wystawę o zapachach.

Ach, to było coś nowego! Blottery nasączone wtedy żelami zapachowymi niosą je po dzień dzisiejszy: cywet, piżmo, petitgrain, mech dębowy, kumaryna, itd. Zyskałam wtedy bazę do dalszych poszukiwań.

Potem wizyta w pobliskim Mood Scent Barze i... wsiąkłam na całego.

A teraz podsumowanie moich odkryć olfaktorycznych 2014:

Perfumy najbardziej pasujące do mojej osobowości: 
Corsica Furiosa Perfum D'Empire (żywica mastyksowa i galbanum)


Największe WOW! 
Musc Tonkin Parfum d'Empire (czyste krzyczące piżmo). Przyciągające i odrzucające jednocześnie.



Najbardziej intelektualne perfumy, o których lubię myśleć:
seria Ephemera (Dron, Bass, Noise) by Unsound
seria Juniper Ridge

Najbardziej emocjonalne perfumy, które mnie uwiodły i do których ciągle tęsknię:
L'Heure Bleue Guerlain (irys i heliotrop)
Dhanal Oudh Nashwah Rasasi (mirra i kocanka)
Paradis Perdu Frapin (labdanum, galbanum)
Amazingreen CdG




Najprzyjemniejsze w noszeniu, praktyczne, bezpieczne dla mnie w użytkowaniu: 
Harissa CdG
Peppermint Sherbet CdG
Serpentine CdG
Salvia Sclarea Tom Daxon
Limon Verde Guerlain
Jardin du Poete Eau d'Italie
:P Nasengold

Najciekawsze na półkach sieciówek:
Bottega Veneta Essence Aromatique


oraz
(dostępne tylko w S. Arkadii)
Florentine Iris Ermenegildo Zegna
Chypre Caresse Givenchy
Pure Trefl Atelier Cologne

Najelegantsze na wyjście:
Bois d'Iris Van Cleef&Arpels z dodatkiem Sel de Vetiver The Different Company
Chanel no 5
Dom Rosa Liquides Imaginaires
2 pour Femme Comme des Garcons

Najbardziej podobająca mi się seria perfum:
Olfactive Studio


Do łóżka: 
Absinth Nasomatto
M7 YSL
L'Eau Boisee Guerlain
L'Heure Bleue Guerlain









Święta, święta i po świętach...

W tym roku święta Bożego Narodzenia miały rozciągnięty czas przygotowań, co ogólnie było dobre, choć zaowocowało też wymyśleniem bardziej skomplikowanych potraw niż zwykle :)

Bad idea. Nigdy więcej samotnego skrobania kilku kilogramów warzyw dla naszych gości.

W tym roku było nas siedemnaścioro. Już wiadomo, że część z naszych stałych gości nie planuje przybycia do nas w przyszłym roku - dyżur oficerski na morzu, rotacja wizyt u rodziców i teściów, itp.

Zresztą, jak wiadomo, wiele może się jeszcze zdarzyć. Oby jak nawięcej dobrych rzeczy.

W ogóle jestem pozytywnie nastawiona do Wigilii u nas. Wiem też już, co zmienię, żeby mnie tak nogi nie bolały :)


Ola, prawie 9 miesięcy

Zosia, prawie 5 miesięcy



poniedziałek, 29 grudnia 2014

Perfumy i myśli, które mi chodzą po głowie

Okazuje się, że traktuję perfumy na tyle poważnie, że mogę o nich myśleć w wielu niespodziewanych kontekstach.

Często myślę o tworzeniu perfum jako sztuce. O różnych estetykach. O twórcach tych dzieł sztuki. O histori perfumiarstwa. O pasji tworzenia.

Poddaję się wspomnieniom przywoływanym przez perfumy i myślę wtedy o pamięci zapachowej i emocjach, jakie mogą wywołać perfumy.

Niedaleko mi wtedy do myślenia o zapachu perfum jako bodźcu zapachowym odbieranym przez nasze komórki węchowe, o fizjologii węchu, korze węchowej, o chemii, aromamolekułach. O tym, że tracę możliwości węchowe, starzejąc się. Ale zyskuję możliwości interpretacji perfum wraz z wiedzą o nutach zapachowych, wraz z językiem, pojęciami, których się wciąż uczę.

Bo perfumiarstwo to także bogata wiedza ze swoim oprzyrządowaniem. To wciąż w większości przede mną. Ale już się cieszę na możliwość zgłębiania jej tajników. W Polsce zapewne już niedługo rozwinie się sieć kształcenia w tym zakresie.

Perfumy to także przedmiot handlu. Rynek perfumeryjny, jego funkcjonowanie, ogromna podaż nowych zpachów na pólkach, nowe trendy, sposoby promocji, nagłe zwroty akcji, jeśli chodzi o kanały dystrybucji, jak choćby w 2014 roku, kiedy to S. zaczęła walczyć o wizerunek "eksperta" perfumeryjnego (?)

Ale przede wszystkim perfumy to ludzie. Ludzie, którzy wspaniale pachną i okropnie śmierdzą. Mój zapach, wcale nie taki przyjemny dla mnie, ale podobający się moejmu mężowi. Upodobania zapachowe. Miłość do gałki muszkatołowej? Ludzie, którzy używają perfum i ich nie używają, często świadomie rezygnują z nakładania na siebie zapachu. Ludzie zszokowani moimi perfumami.  Upodobania indywidualne. Zadziwiające. Zaledwie częściowe podobieństwo gustów moich i córki. Uniwersalna miłość do róży. Najczęściej całkowicie odmienne upodobania moje i moich znajomych. Kompletna abnegacja w stosunku do sztuki perfumeryjnej - ta jest najpowszechniejsza :)








niedziela, 28 grudnia 2014

Najlepszy zakup perfumowy roku 2014

Najlepszy zakup perfumowy roku 2014 to u mnie niewątpliwie Bois d'Iris marki Van Cleef and Arpels. Dzieło Emilie Coppermann.

Z kłączem irysa i wetywerią.

Ale... Zapach  staje się idealny, dopiero kiedy dodam do niego Sel de Vetiver The Different Company autorstwa Celine Ellena.

Powstaje słono-gorzkawy-zielono-drzewny elegancki zapach, który mnie wzmacnia.



Nieco podobny efekt można uzyskać, łącząc Infusion d'Iris Prady z nowym zapachem Dron Ephemera by Unsound.


piątek, 12 grudnia 2014

Nowa awangarda perfumeryjna - Ephemera by Unsound

Awangarda  - coś niespotykanego dotąd, eksperyment, nowatorstwo. Awangarda wyprzedza. Pozostali podążają. Najczęściej adaptując, kopiując z projektu awangardowego wybrane elementy. Sprawa się popularyzuje, upowszechnia się. Potrzeba nowej awangardy. 

W sztuce perfumeryjnej z awangardowymi trendami najsilniej kojarzyła mi się dotąd kultowa marka Comme des Garcons. Od jakiegoś czasu straciła ona jednak na impecie. O tym, że (chwilowo?) brak im nowatorskich pomysłów świadczy choćby tegoroczne wejście na rynek z zapachem oudowym: Wonderoud. Za późno.

Moim zdaniem awangardy trzeba teraz szukać gdzie indziej. Dostrzegam na tę chwilę dwa trendy awangardowe w perfumiarstwie. Pierwszy reprezentowany jest przez powrót do korzeni perfumiarstwa, zapachów naturalistycznych, brudnych molekuł, jak w amerykańskiej marce Juniper Ridge. Tu dominuje lokalność, prowincjonalność, intymność, staroświeckość, wartości konserwatywne.


Juniper Ridge dostepne są w kilku miejscach w Europie, w tym w Lulua w Krakowie.


Drugi trend to podkreślenie przynależności perfumerii do sztuk pięknych. Konkretnie poprzez ukazanie synestetycznych związków zapachu, koloru, i dźwięków. 

Dzisiaj w Mood Scent Barze ma miejsce premiera serii 3 zapachów Ephemera by Unsound


Ephemera dostępne są tylko w Mood Scent Bar w Warszawie.

Pomysł jest autorstwa Małgorzaty Płysy i Mata SchulzaNosem jest nie kto inny, tylko słynny z trzech Molekuł Geza Schoen. Cały projekt przygotowano na potrzeby festiwalu sztuk audiowizulanych Unsound 2014 (Kraków, NY). 

Jak? Na podstawie nietypowych briefów, bo nie słownych, ale muzycznych. Do muzyki Bena Frosta, Tima Heckera i Steve'a Goodmana (Kode9) powstały potem abstrakcyjne filmy. Więcej TU.

W efekcie powstały 3 nowe zapachy/muzyka/filmy: Dron, Bass i Noise. 

Pełnoprawne, nowoczesne w wyrazie, ale też w pełni noszalne perfumy. Ich awangardowość polega na podkreśleniu wartości sztuki perfumeryjnej. Umieszczeniu jej w kontekście innych sztuk pięknych. Tu dominuje: uniwersalność, wielkomiejskość, nowoczesność, otwartość, liberalna myśl.

Dron jest przede wszystkim o wetiwerii w wersji słonej, także trochę zieleni lasu. Aldehydowo lekki. Mój wybór.
Bass jest o kadzidle w wersji popiołu, drewna, ogniska i wędzenia.
Noise: na początku kłótliwy i splątany, iskrzący elektrycznie, dziwnie mdląco-słodkawy. Potem też robi się kurzasty, ale bardziej w nurcie przyprawowym.

Ciekawy koncept polega na zaangażowaniu więcej niż tylko zmysłu węchu. Chodzi o poświęcenie zapachom więcej miejsca. Tu nie wystarczy powiedzieć podoba mi się, nie podoba mi się. Odbieram to jako chęć przydania rangi sztuce perfumeryjnej, jako jednej z dziedzin intelektualnych. Bo przecież dobre perfumy są zawsze realizacją pewnej idei, wysiłku pracy mózgu twórcy. W efekcie pracy perfumiarza, dzięki decyzji artystycznym, powstaje całkiem nowy świat. (Oczywiście nie zawsze mamy do czynienia z decyzjami artystycznymi. Pamiętajmy, że aktualnie co roku pojawiają się setki nowych perfum. Najczęściej w wyniku decyzji czysto biznesowych.)

Projekt Ephemera by Unsound to sztuka i to sztuka angażująca. Pozwala zastanowić się nad wszechobecnością aromamolekuł w naszym współczesnym świecie. Nad naszymi przeżyciami węchowymi, nad naszą pamięcią zapachową. Po prostu nad nami.

piątek, 7 listopada 2014

Frapin - kolekcja perfum

Perfumy Frapin. Najnowsze odkrycie w Mood Scent Bar.

Kolekcja przemyślana, aż miło popatrzeć i powąchać. Skomplikowane zapachy, co jest coraz rzadsze w dzisiejszych czasach.
Obecnie, aby sprzedawać perfumy z zyskiem, trzeba sprzedawać w sieciówce. Nisza się chyba kończy, zanim się jeszcze na dobre w Polsce zaczęła. Sprzedaż masowa opiera się na zrozumiałym chyba dla wszystkich modelu biznesowym: sprzedawać jak najwięcej sztuk z jak największą marżą. Żeby to móc zrobić, zapach musi podobać się tłumom, nie jednostkom...  W sieciówce zapachowi potrzebna jest do sukcesu nie wymyślność czy awangardowość, tylko prostota wyrazu i najchętniej przypominanie jakiegoś dobrego zapachu z przeszłości. Na zasadzie: Najbardziej lubimy to, co znamy. Dla zwiększenia zysku jednostkowego bezwzględnym wymogiem są także tanie i stale dostępne składniki plus prosta receptura. Poza tym czas to pieniądz. Stąd stawia się na błyskawiczny projekt kompozycji, a nie jakieś tam miesiące prób. Ideałem masowej sprzedaży jest trzyskładnikowy J'adore.

Frapin jest akurat odwrotnością tego modelu: złożone receptury, zaskakujące komplikacją i przebiegiem zapachy, wysoka jakość skladników oferująca długotrwałą satysfakcję w noszeniu perfum. Nisza.

Inne są też skojarzenia niesione przez te zapachy, osadzone mocno w kodach kulturowych. Można je interpretować nie na jeden, ale na wiele sposobów. Jak prawdziwe dzieła sztuki - sztuki perfumeryjnej.

Oddajmy im należny szacunek i zabawmy się w ich interpretacje.

1270

Moje skojarzenie z tym wspaniałym i pełnym przepychu gurmandowym, orzechowo- kakaowo- miodowym zapachem autorstwa  Sidonie Lancesseur to Bliski Wschód, a konkretnie bogactwo i przepych Jerozolimy czasów Saladyna. Do poczytania  polecam Jerozolima: biografia.





L'humaniste


Zapach, także autorstwa Sidonie Lancesseur, jest cudownie cierpki i subtelnie wytrawny. Oparty jest o nutę dżinu z tonikiem wspartą jagodami jałowca. Elegancja. Moje skojarzenie z humanistą najwyższych lotów, pierwszym europejskim eseistą, stoikiem - Michałem z Montaigne. Polecam jego beletryzowaną biografię: Ja, Michał z Montaigne.


Speakeasy


Silne skojarzenie z pięknym, silnym mężczyzną-lekkoduchem na rauszu w typie Jamesa Bonda. James wypił tym razem drinka  (raczej niejednego) typu mojito. Pachnie alkoholem stłumonym lekko limonką i miętą. Jego pewność siebie i bezkrytycyzm da się porównac tylko z jego wdziękiem... No, ale jak się na niego gniewać? Polecam Quantum of Solace. Lub jakąś książkę Iana Fleminga :)

1697

Dzieło Bertranda Duchaufoura z 2011. Tu mamy już pełne pijaństwo. Albo inaczej atmosferę w 100% przesiąkniętą alkoholem i tytoniem. Jest gwarno, gorąco i rozwiąźle. Może to podparyska gospoda, w której zatrzymali się trzej muszkieterowie? Naturalny zapach ciał pomieszany jest z zapachem jedzenia i picia. Po prostu zapach XVII-wiecznego życia. Polecam Trzech muszkieterów Aleksandra Dumas ojca.




Nevermore
Perfumy autorstwa Anne Sophie Behaghel. Nie znałam dotąd innych jej kreacji. Tą jestem zauroczona. Choć także nie jest to kompozycja łatwa. Kojarzy mi się z zakurzonymi księgami. To pieprz i szafran, a przede wszystkim matowa gałka muszkatołowa. W głębi zapach się komplikuje i robi bardziej tajemniczy. To róża, ciemna, smutna i nostalgiczna w wyrazie. Zapach klubu dla ich lordowskich mości w Londynie. A może wnętrze, w którym spędzał czas (popijając aż do śmierci w alkoholowym delirium) Edgar Allan Poe, składając strofy poematu Kruk (The Raven):

[...]
I wciąż siedzi cicho tkwiący
Czarnopióry kruk milczący
Kędy blady biust Pallady
Jak domowy świeci stróż.
A wzrok jego w snów pomroce
Błyskiem dziwnych skier migoce
Jak sennego wzrok demona,
Co z piekielnych spłynął wzgórz,
Lampy mojej światłość blada
Na twór ptasi cicho pada
Czarnopióre cienie drżące
U stóp moich kładąc tuż.
A z tych cieni co się włóczą
U stóp moich marą kruczą
Już mnie żadne moce władne
Nie wyzwolą
Nigdy już! (Nevermore!)


Paradis Perdu

Doskonała, bliska memu sercu interpretacja Raju utraconego. Zielona, z liśćmi palmy  i soczystymi sokami, zmysłowa, cielesna i jednocześnie pozbawiona winy i wstydu, pierwotna. Wciągam ten zapach całą sobą. Raj jak na obrazach Paula Gaugaina, poniżej Nevermore (co za zbieg okoliczności). Jak w Życiu seksualnym dzikich Bronislawa Malinowskiego, którego pierwszą wyprawę na Triobriandy (z Witkacym zresztą) opisała Agneta Pleijel w powieści Lord Nevermore (co za zbieg okoliczności). Polecam.

Nevermore