środa, 14 stycznia 2015

Zbiorowe szaleństwo? Tak, Folie a plusieurs


Mark Buxton, twórca m.in. 2 Comme des Garcons

Bez obaw, Nic się nie stało. Nie zdarzył się nowy przypadek rozprzestrzenienia się plotki, że dokonała się właśnie inwazja Marsjan, ani nawet zbiorowej wiary w sztuczną mgłę nad jakimś lotniskiem.

Chodzi o perfumy. A dokładniej o coś nowego, na co się natknęłam ostatnio w Mood Scent Barze, który wyrasta na mekkę awangardy perfumeryjnej w Polsce.

Nowy projekt perfumeryjny Folie-a-plusieurs (Zbiorowe szaleństwo). Jak rozumiem chodzi o zarażanie się pewną ideą. O zaraźliwe idee, o szaleństwo, którym chcielibysmy się podzielić z innymi. Bo w głębi ugrzecznionej duszy szalejemy.

Jest to projekt świadomie artystyczny przynależący do tej odnogi awangardy perfumeryjnej, która krąży wokół tematu odbioru sztuki, synestezji odbierania sztuki, jej współtworzenia przez odbiorcę. Do tej grupy należy przedstawiana juz przeze mnie kolekcja Ephemera by Unsound.

Czyli mamy układ taki: dwóch artystów - trendsetter, dezajner sztuki współczesnej oraz zaproszony do współpracy najwyższej klasy artysta perfumeryjny, czyli, jak to się drzewiej mówiło - nos. Projekt Folie-a-plusieurs został dopiero zainicjowany. Pierwszym zaproszonym artystą, który dzieli z projektantami i z nami swoje "szaleństwo" jest nie kto inny, jak Mark Buxton.

Wspólny cel to udostępnienie nowych form kontaktu ze sztuka wysoką. O nowy sposób zaangażowania w sztukę.

Chodzi o wspólgranie róznych rodzajów sztuki: tańca, muzyki, literatury, perfumerii wysokiej, mody wysokiej, performansu, sztuk wizualnych.

Pierwszy tematem jest kino - Le Cinema Olfactif.


Inspiracją do 4 pierwszych zapachów są niszowe filmy. Niszowe na tyle, że nie znam ich nawet z tytułów. Wiem, kto to jest Vera Chytilova, ale to wszystko. Jednak jest w tym szaleństwie metoda. Elitarność zapachów, wsparcie ich sztuką obrazu, oraz niewątpliwą literaturą, którą jest z całą pewnością Manifest marki oraz poetyckie opisy nut  TU. To wszystko jest samo w sobie inspirujące. Zachęca, żeby spotkać się z zapachem w innym niż zwykle kontekście. Bardziej intelektualnie.

Ktoś powie, że jest to czcze gadanie o niczym. Tak i nie. Jest to sztuka dla sztuki w czasach, kiedy wszystko musi mieć wymiar oplacalności i być do bólu produktywne. W tym sensie to jest rebelia. Bunt. 

Jest to gadanie do kogoś takiego jak ja, kto czekał na właśnie takie hasło:

Perfumy to powołane do życia przez artystę idee.
Żądamy więcej intelektualizmu i inspiracji, mniej taniochy i banału.

Zapachy kolekcji Folie-a-plusieurs są moim zdaniem świetne. Mam zamiar opisać je dokładniej, ale już teraz wiem, że trzy z czterech są stworzone jak dla mnie. Mają ten sznyt nowoczesności, który sprawia, że tętno mi skacze, fala  mnie porywa. Poza tym... są zaskakująco przyjemne, noszalne, choć mocno inne niż wszystkie inne. 

Czyli znowu spotkała mnie przyjemność z awangardą, a artysta pokazał mi swoją sztukę przez duże S.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.