czwartek, 28 listopada 2013

Moje prawa. Ja kobieta. Ja człowiek.

Dzisiaj mija 95 lat, odkąd w Polsce kobiety uzyskały prawa wyborcze (28.11.1918)



Traktowanie kobiet na równi z mężczyznami pod względem prawa wyborczego wyglądało różnie w różnych krajach. Na przykład w Szwajcarii stało się to ostatecznie dopiero... w 1990 roku!


  • 1893 – Nowa Zelandia
  • 1906 – Finlandia
  • 1918 – Polska
  • 1918 – Austria i Niemcy
  • 1920 – Stany Zjednoczone
  • 1924 – Turcja
  • 1927 – Turkmenistan
  • 1928 – Wielka Brytania i Irlandia Północna
  • 1931 – Portugalia
  • 1944 – Francja
  • 1946 – Włochy
  • 1971 – Szwajcaria (kanton Appenzell Innerrhoden – dopiero w 1990 roku)
  • 1984 – Liechtenstein
  • 2005 – Kuwejt
  • 2006 – Zjednoczone Emiraty Arabskie (z ograniczeniami, rozszerzone w wyborach 2011)

W Brunei, Libanie i Emiratach Arabskich mężczyźni uznają po dziś dzień, że kobiety nie potrzebują mieć swojego głosu. Pewnie, jeszcze by 
główki sobie zmęczyły myśleniem, a na koniec coś palnęły nie po ich myśli....

PS. Rano w TV widziałam całą grupę dziewcząt egipskich skazanych na 11 lat więzienia za pokojową manifestację. I pomyśleć, że ja i moja córka mogłyśmy urodzić się Egipcie... Cieszmy się i korzystajmy - my Polki - z demokracji!

Naprawdę nic lepszego dotąd nie wymyślono!


2 komentarze:

  1. Jak to się pięknie wpisuje w moje ostatnie przemyślenia. Trzeba doceniać to, że możemy w coraz większej ilości dziedzin naprawdę odczuwać równouprawnienie. Może jeszcze nie we wszystkim, ale ważne, że już i tak znacznie lepiej niż te 100 lat temu, a w niektórych krajach jak piszesz, całkiem jeszcze niedawno..

    OdpowiedzUsuń
  2. I to jest szok! Szwajcarzy, którym zwykle tak zazdrościmy dobrobytu, nie życzyli sobie dzielić się swoimi prawami ze Szwajcarkami tak długo jak się tylko dało... Pomyśl, to nie tylko chodzi o prawo do udziału w życiu politycznym, ale o cały "klimat" braku wolności dla działań kobiet. Spróbujmy sobie wyobrazić choćby kobietę-prezesa firmy w tej Szwajcarii przed 1990. Prezeska, ktory ma prawo tylko popatrzeć, jak jej mąż czy partner wrzuca głos do urny. No, ewentualnie może go potrzymać za rękę. Eeee, to już lepiej niech zostanie w domu i ugotuje świateczny obiad. Prawda?

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.