Jesienią w MAKRO pojawia się jarmuż. Jak widzę, to zaraz kupuję. To roślina rodzima, świetnie przystosowana do klimatu Polski. Może nawet zimować w gruncie, bo mróz ją konserwuje. Jej zielone, kędzierzawe liście pamiętam ze wsi, kiedy bywałam tam jesienią u dziadka. Jej smakz kolei poznałam jakieś 30 lat temu w Portugalii, w stołówce studenckiej, gdzie robi się z niego najpopularniejsza zupę caldo verde. Ale nazwę tej cennej rośliny poznałam zaledwie... w zeszłym roku!
Roślina jest cenna, bo to bomba witaminowa, antyrakowa i enzymatyczne żywe jedzenie. Tak się złożyło, że akurat dziś pisze o tym - specjalnie dla biegaczy - Jagoda Wąsowska na magazynbieganie.pl:
„Jarmuż, proszę pana (to do sprzedawcy jarmużu, który o nim wiedział tyle co nic), ma mnóstwo witaminy K (bierze udział w krzepnięciu krwi, ma właściwości przeciwbólowe, przeciwzapalne, przeciwbakteryjne i przeciwgrzybicze), witaminę A (wpływa na widzenie, obniża poziom cholesterolu, korzystnie działa na serce, podnosi odporność organizmu, usuwa wolne rodniki),witaminę C (pomaga wchłaniać żelazo i mangan, zwiększa naszą odporność, tworzy kolagen, chrząstki i kości, polepsza sprawność fizyczną) i beta–karoten, który wątroba przetwarza na witaminę A”.
Dzisiaj zrobiłam sobie z niego caldo verde właśnie. Skorzystałam z Thermomixa:
Rozdrobniłam warzywa. Poddusiłam cebulę i czosnek, marchewkę, pietruszkę i pora (3 min.). Potem już tylko dodałam obrany z twardych włókien jarmuż, dodałam wodę i gotowałam 15 min. Sól, pieprz, ew. zioła prowansalskie. Wyszła bombowa zupa krem.
Też lubię jarmuż! Dawno nie jadłam, jutro zaczynam poszukiwania. Dzięki za kulinarną inspirację :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie próbowałam. Myślałam nieraz już by mąż go wysiał, ale może w przyszłym roku, a u mnie go niestety nie kupię.
OdpowiedzUsuń