Znam już co nieco sytuację człowieka na diecie bezglutenowej, bo i Janek był na niej 6 lat (od 1988 r.) i ja ponad trzy lata (10 lat temu). Na pewno dużo się zmieniło od tego czasu. Niemniej, niewątpliwie jedno się zmienić nie może: nijak się nie da w pełni nadrobić braku glutenu. Nie jest może aż tak źle, jak mówi słynny obżartuch Maciej Nowak, że na modnym przyjęciu wegańsko-bezglutenowym "nic nie nadawało się do jedzenia"... Jednak dla potraw bezglutenowych trzeba być naprawdę wyrozumiałym.
Ja mam już pewne swoje patenty, które staram się dla nas wszystkich stosować. Polegają one głównie na unikaniu jak ognia pieczywa. Moje dotychczasowe doświadczenie podpowiada, że można to osiągnąć, tylko i wyłączne zwiększając udział warzyw i owoców w diecie.
To wystarcza głównie mnie, bo reszta towarzystwa cierpi na poważniejsze niż moje uzaleźnienie od słodyczy :)
Dla nich znalazłam stronę o potrawach bezglutenowych natchniona.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.