czwartek, 9 stycznia 2014

Znowu w Koperniku


W Koperniku kończy się właśnie wystawa nt. zapachów. Nie mogę odżałować, że ją zamykają. Kopernik jest miejscem, w którym uczymy się odbierać świat wszystkimi zmysłami. Jednak od 19 stycznia zmysł węchu zostanie znowu pominięty...



Poza tym nie rozumiem - tak po prostu wyrzucą cały ten żel nasączony różnymi zapachami? Przy stole perfumiarskim można bowiem powąchać podstawowych składników perfumiarskich w czystej postaci: aldehydów (imitujących naturalne zapachy oraz takich, które same są nową jakością zapachową - jak ten z Chanel nr 5 czy kumaryna). Także czyste składniki roślinne, w tym najpopularniejsze kwiatowe jak jaśmin i tuberoza oraz mniej znane - paczula, petigrain (z łodyg gorzkiej pomarańczy), mech i wetiweria oraz odzwierzęce - piżmo, cywet, kastoreum czy ambra. 

To właśnie te absoluty poszłam tym razem powąchać. 

Od czasu kiedy byłam tu poprzednio, wiele się zmieniło w moim zapachowym życiu. Wtedy moja "wydolność wąchania" była chyba o połowę mniejsza. Już po pięciu zapachach traciłam zdolność ich odróżniania. Tym razem kilkanaście zapachów nie stanowiło problemu. Zawdzięczam to mojej pracy nad sobą :)


Sporo czytam o zapachach. Na razie jedną książkę, ale oczywiście mnóstwo jest w internecie. Przede wszystkim na stronie fragrantica.pl i angielskojęzycznej fragrantica.com. Sporo informacji mozna znależć na blogach. Najwięcej jednak zawdzięczam wprowadzeniu w świat zapachów, jakiego zaznałam w Mood Scent Bar

Czyli czytam o zapachach i wącham je. Ćwiczę korę mózgową odpowiedzialną za zapachy. Trenuję rozróżnianie zapachów (różnych), zapamiętuję je i przede wszystkim nazywam. Oczywiście językiem metaforycznym, nie chemicznym. Moją ambicją jest rozpoznawać typy zapachów i akordy zapachowe. Wydaje się, że rozpoznawanie nut zapachowych jest poza moim zasięgiem, gdyż wymaga to znajomości chemii i dostępu do czystych zapachów na co dzień. 

Otworzył się dla mnie nowy wspaniały świat. Mój mózg przeżywa rozkoszne chwile, o których nawet nie marzyłam :) 

Na koniec wspomnę o miłych zaskoczeniach. Jeśli podczas pierwszej wizyty popełniłam błąd i zpachałam sobie nos cywetem, to tym razem mogłam poczuć, jak bardzo pewne nuty mi pasują. W kolejności siły emocjonalnego oddziaływania na mnie są to:

piwniczna, ziemna wilgoć paczuli 
zielona pierwotna świeżość wetiwerii
gorzka swieżość petigrain
orientalna kumaryna
słodka ambra.

Zawód sprawiła mi niespodziewanie mirra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.