środa, 27 listopada 2013

Zapach w KOPERNIKU

W Centrum Nauki KOPERNIK jest naprawdę super. 




Byłam tam dzisiaj pierwszy raz. Podobno to się często zdarza, że ci, co mają teoretycznie najbliżej, mają w rzeczywistości jakoś nie po drodze... Noo, ale wystawa o zapachach! O perfumach! To musiałam odwiedzić. Wybrałyśmy się z córką.

Fantastyczna sprawa. Cały KOPERNIK! Panuje tam niesamowite pozytywne ożywienie. Wszędzie są eksponaty, które zachęcają do ich dotnięcia, przekręcenia, naciśnięcia, zajrzenia, walenia jak w bęben, itd, itp. Dzieci szaleją. Dorośli się śmieją. Dużo niepełnosprawnych osób. Jakiś taki świat przychylny. 

Do tego kantyna z jedzeniem także dla wegetarian (choć ja przecież nie jestem, ale za to potrzebuję dużo roślinnej karmy) i to do wyboru do koloru.

I sklepik ze świetnymi prezentami dla dzieci.

Sama wystawa "Zapach, niewidzialny kod" naprawdę dobrze pomyślana. Zdajecie sobie sprawę, jak trudno pokazać coś, co jest niewidzialne i czego dostrzeżenie wymaga trochę dobrych chęci, a może nawet pewnej wprawy. Jest tu trochę historii zapachowej znanego nam świata (starożytność, średniowiecze, renesans, barok, oświecenie, XIX wiek i współczesność) pokazana przez jeden główny zapach perfumiarski, ktory unosi się po naciśnięciu guziczka (ach, ta Woda Kolońska albo Woda Królowej Węgier - wciąż produkowana przez naszą POLLENĘ AROMA). 



(Podobno obecnie rozpoznaje się ok. 200 tysięcy zapachów. Ale umówmy się, normalny człowiek po 5- 10 wątkach zapachowych wysiada.)







Do tego możliwość zapoznania się z kilkoma kluczowymi surowcami perfumiarskimi - "absolutami" zapachów. Jak przeczytacie w informacji o wystawie trochę tam nut kwiatowych - to raczej znajome; ale szokujące są zwierzęce zapachy bazowe, które na przestrzeni wieków służyły jako utrwalacze. Jak córcia nieopatrzenie dotknęła swojej ręki cywetem (Cywet (Cybet) (Viverra Civetta Extract) – ekstrakt z wysuszonych gruczołów okołoodbytniczych, wydzielających feromony, pochodzących od kilku ssaków z podrodziny wiwerowatych, nazywanych cywetami lub cybetami (np. cyweta afrykańska, Viverra civettaSchreber, Viverra zibetha Schreber), to potem nie mogła się tego pozbyć, nawet po wyszorowaniu rąk!

Oczywiście nie były to koncentraty zupełnie odrażające, ale wierzcie mi, nawet mój ulubiony składnik perfum petigrain (ekstrakt z gorzkiej pomarańczy) czy trawa Wetiwer w koncentracie są nie do wytrzymania. Ale mozna je złagodzić, mieszając z innymi nutami.



Najprzyjemniejszy był zapach starożytności, taki delikatny, pudrowy. Widać, że wtedy elita społeczna - ta od używania perfum - praktykowała regularne mycie się, co sprawiało, że i perfumy nie musiały być zabójczo agresywne jak w baroku np. No, ale najbardziej nieprzyjemny był chyba odtworzony przez szwedzką artystkę (i jednocześnie utalentowany "nos" perfumiarski) Sissel Tolas zapach północnej najbiedniejszej, choż przecież nie biednej, dzielnicy Berlina. Jak wiecie, w dzisiejszych czasach zapachy są dokładnie opisywane słowami, przez co łączą się mocno z literaturą. Ten konkreny zapach określany byl jako zapach siłowni, potu, taniego jedzenia i asfaltu. Niech ja skonam...

A tu stronka FaniPerfum.pl. Można tu sprawdzić opinie o perfumach. Znależć te, które zawierają np. bergamotkę:) 



Mój osobisty wybór na zimę to Guerlain Aqua Allegoria pomarańcza-bazylia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.