piątek, 7 marca 2014

"Here comes the rain again" Eurythmics

Moja ukochana piosenka z bardzo intrygującym teledyskiem. Rzecz pochodzi z 1984 r. Zespół poznałam podczas pobytu w Anglii. Puściła go nam w 1986 z odtwarzacza kasetowego w radiu samochodowym pewna Angielka, która nas pozdwoziła autostopem. Co ciekawe dziewczyna prowadziła swojego mini morrisa na bosaka, a miała po 6 palców u każdej stopy...

Wracając do muzyki... Angielka poleciła Maciejowi ten zespół, "bo to jst coś innego." I rzeczywiście. "Sweet dreams are made of this", doskonałe muzycznie, a przy tym wykonywane przez dziewczynę o androgynicznym wyglądzie i altowym, niskim głosie przy dziwacznej niemej obecności obserwującego ją, czy też "nadzorującego" Dave'a Stewarda było niepokojące, intrygujące, jakoś perwersyjne. (Już nie mówiąc o możliwości popatrzenia na pierwsze komputery osobiste z lat. 80. :)

"Here comes the rain again" pozostaje moja ulubiona piosenką w wykonaniu Annie Lennox. A teledysk po latach wciąż zastanawia dziwaczną  jak na piosenkę o miłości zarówno scenerią (nadmorski klif smagany wiatrem i deszczem) i akcją (dziewczyna wyrusza w nocy, w koszuli nocnej i z latarnią w ręku na wędrówkę po wyspie (?). Cały czas jest podglądana i nagrywana na kamerę ręczną przez mężczyznę w okularach przeciwsłonecznych i płaszczu przeciwdeszczowym.)

Niewątpliwie jest w tym spora nuta psychodelii.

Jasne są dla mnie teraz nawiązania do nieświadomej symboliki seksualnej -  ciepłe łóżko w zacisznym pokoju, śpiąca bezbronna dziewczyna, lustra, dziewczyna opuszcza swoje schronienie, szuka, przedziera się przez gęste zarośla. Wokół dominuje wszechobecna ciemność i woda. Odwieczne skojarzenia z kobieca naturą... Bohaterka z trudem brodzi po wodzie, podczas kiedy deszcz pada na jej twarz, a wiatr zagłusza jej krzyk:: "Baby, talk to me like lovers do!". Ostre skały, ostre kamienie, drewniane łodzie, ciemność. Dziewczyna pod długą białą koszulą nocną skrywająca dorosłą kobietę jakby tłamszącą, niedopuszczającą do głosu swojej sfrustrowanej kobiecości.

Jeszcze niepewna siebie, ale bez wątpliwości silna kobieta skrywająca się na razie pod maską "dziewczęcia" i obserwowana przez perwersyjnego, niepewnego siebie, biernego mężczyznę.

2 komentarze:

  1. Miałam na ścianie plakat Eurythmics i słuchałam także, jeszcze jedna cegiełka młodości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eurythmocs był świetny wtedy i pozstaje świetny teraz!

    OdpowiedzUsuń

Zastrzegam sobie prawo do moderowania komentarzy, jeśli uznam to za stosowne.